2016/11/03

"Harry Potter i przeklęte dziecko" - J.K.Rowling, Jack Thorne, John Tiffany (recenzuje Arati)

Tytuł: Harry Potter i przeklęte dziecko
Autorzy: J.K.Rowling, Jack Thorne, John Tiffany
Tytuł orygilnalny: Harry Potter and cursed child
Ilość stron: 368
Data wydania: 22.10.2016

Pewnie wiele osób wyczekiwało niecierpliwie premiery tej książki. Muszę się przyznać, że ja do nich nie należałam.. co nie znaczy, że nie czytałam tego z przyjemnością. Jako, że jest to scenariusz mamy podział na role i nie ma narratora. Pod tym względem przypomina dramaty czytane w szkole, ale na szczęście na tym kończą się podobieństwa.

Głownym bohaterem jest Albus Severus Potter, najmłodszy syn Harry'ego, który właśnie rozpoczyna swoją przygodę z Hogwartem. Jest zestresowany, bo jego starszy brat, James, ciągle straszy go, że trafi do Slytherinu i że zawiedzie tym rodzinę i przyjaciół.

(maleńki spojler, nie umrzecie od niego; i tak wszyscy się domyślaliście, że tak będzie) Wszyscy byli zszokowani kiedy Tiara Przydziału przydzieliła Albusa właśnie tam, gdzie najbardziej nie chciał się znaleźć.
Chcąc pokazać, że wcale nie jest hańbą rodziny wpakował się w kłopoty.. Następnie, próbując naprawić swoje błędy, tylko je pogorszył.

Razem z przyjacielem dowiedzieli się, jak może wyglądać świat w jednym z najgorszych scenariuszy i że obecny jednak nie jest taki zły. Udało im się go uratować i poznali potęgę przyjaźni.

Myślę, że wszystkim fanom Harry'ego Pottera ta część się spodoba. Czyta się ją naprawdę szybko, zabrałam się za nią jak tylko wpadła mi w ręce i po niecałych trzech godzinach już byłam na ostatniej stronie. Fabuła intryguje i wciąga, a czasem miałam ochotę krzyczeć na bohaterów, żeby nie robili tego co mieli zamiar. Ogólnie bardzo fajnie było ponownie zanurzyć się w świat magii i czarodziejów i chętnie zobaczyłabym to w formie spektaklu (którego premiera odbyła się w Palace Theatre w Londynie 30 lipca 2016 roku).

"Harry, w tym pogmatwanym, pełnym emocji świecie nie ma idealnych odpowiedzi. Doskonałość jest poza zasięgiem ludzkości, poza zasięgiem magii. W każdej pięknej chwili szczęścia kryje się kropla trucizny: świadomość, że ból powróci. Bądź szczery wobec tych, których kochasz. Pokaż swój ból. Cierpienie jest rzeczą równie ludzką oddychanie."


Tym, którzy jeszcze nie czytali (jeśli są tacy) polecam z całego serca,
Arati

2016/01/24

"Dni krwi i światła gwiazd" - Laini Taylor (recenzuje Arati)

Tytuł: Dni krwi i światła gwiazd
Autor: Laini Taylor
Tytuł oryginalny: Days of Blood and Starlight
Ilość stron: 349
Data wydania: 09.06.2015


"Dawno, dawno temu anioł i diablica trzymali w dłoniach rozwidloną kostkę życzeń. Kiedy pękła, świat rozpadł się na dwoje."


W drugiej części "Córki dymu i kościu" Karou i Akiva trwają osobno. Ona - z Białym Wilkiem i powiększającym się zastępem chimer; on - z bratem i siostrą z powrotem w armii Bękartów.

Brimstone i Wielki Wojownik nie żyją. Przed śmiercią, opiekun Karou zdążył schować dla niej posłannika z wiadomością w kadzielnicy. Znalazł ją Akiva, a że była na niej karteczka z imieniem "Karou", myślał, że dziewczyna zginęła.

Tymczasem niebieskowłosa dziewczyna tworzyła armię, wskrzeszając poległe chimery. Przywódcą był Thiago, wilk, który w czasach, gdy byla jeszcze Madrigal, ściął jej głowę. Karou nie wiedziała jakie ma zamiary i co zrobił, więc robiła dla niego  nowe ciała, mimo że musiała ponosić ofiary z bólu, a reszta chimer jej nie ufała.

W Pradzie, jej najlepsza przyjaciółka, Zuzanna, próbowała się z nią skontaktować. Karou nie miała jak jej odpowiedzieć przebywając w Eretz, ale kiedy wróciła do świata ludzi, od razu wysłała Zuze maila. Był dosyć zagadkowy i dziewczyna spędziła trochę czasu próbując go rozszyfrować. Kiedy w końcu jej się to udało, nieposiadała się ze szczęścia i razem ze swym chłopakiem wyruszyła na poszukiwania dziewczyny, przygotowana na wszystkie dziwactwa, które zobaczy, gdy już ją odnajdzie.

Seria jest naprawdę dobra. Opowiada o przyjaźni, miłości, zdradzie i trudnych wyborach. Daje dużo do myślenia. Wiele momentów jest bardzo nieprzewidywalnych i czasem zastanawiając się, którą drogę wybrałabym będąc na miejscu Karou albo Akivy, nie mam pojęcia.
Ta część jest napisana idealnie. Myślę, że gdybym musiałac coś zmienić, zabiłabym jednego złego bohatera i nic więcej. Nawet on jest potrzebny, bo bez niego wszystko by się skończyło i nie trzeba by pisać kolejnej części. Było parę wzruszających momentów, kiedy oczy zachodziły mi łzami, a ja musiałam przerwać czytanie i przetrawić to, co właśnie się stało. Po skończeniu książki odtwarzałam historię od nowa i od nowa i zastanawiałam się czy skończyła się dobrze, czy też nie. Doszłam do wniosku, że tak, a właściwie - perfekcyjnie. Mam nadzieję, że jak najszybciej uda mi się dorwać kolejną - niestety ostatnią - część.


"Martwe dusze marzą tylko o śmierci. Małe sny są dla małych ludzi. To życie rozprzestrzenia się, żeby wypełniać światy. Twoim panem może być życie albo śmierć. Spójrz na siebie. Jesteś Lordem prochów, Plugawy w swoim zwycięstwie... Ciesz się nim, bo nigdy nie doświadczysz innego. Jesteś Lordem w kraju duchów i zawsze nim będziesz."



Książka, która zmusi Cię do refleksji,
polecam,
Arati

2015/05/11

"Córka dymu i kości" - Laini Taylor (recenzuje Arati)







Tytuł: Córka dymu i kości

Autor: Laini Taylor

Tytuł oryginalny: Daughter of Smoke and Bone

Ilość stron: 397

Data wydania: 12.01.2012









Cała moja przygoda z "Córką dymu i kości" zaczęła się od zobaczenia gdzieś w internecie obrazka z jedną z początkowych stron.


Jako, że kocham anioły, od razu zaczęłam szukać tej książki. Gdy w końcu ją znalazłam, szukałam okazji na jej kupienie. Kiedy już miałam ją w rękach i zaczęłam czytać... całkowicie się rozczarowałam - wydała mi się bardzo dziwna i trochę może głupia. Ale po pewnym czasie ciekawość tego, co jest w środku jednak zwyciężyła. I jak się okazało, bardzo dobrze, że zwyciężyła.

Kim jest główna bohaterka? Ma na imię Karou. Oprócz tego, że ma niebieskie włosy, wydaje się być zwyczajną siedemnastolatką - chodzi do szkoły, spędza czas z przyjaciółką i potrafi rysować. Jednakże nigdy nie zaprasza nikogo do domu, a co jakiś czas po prostu znika i nikt nie wie co się z nią dzieje i kiedy wraca jest blada, okropnie zmęczona lub nawet z obrażeniami czy też jakąś groźną chorobą.

Dlaczego tak jest? Jej opiekun - Brimstone, który nawet nie jest człowiekiem wysyła ją po różne zlecenia. Za każdym razem w inne miejsce, ale za każdym razem po to samo - zęby. Najróżniesze: słoni, węży, tygrysów, właściwie każdego gatunku jaki istnieje, nawet ludzkie.
Brimstone - jak również trzy inne istoty, z którymi dziewczyna mieszkała od dziecka - jest chimerą, czyli połączeniem wielu gatunków. 

Podczas wypełniania jednego ze swoich zleceń, Karou zauważa, że na drzwiach, które prowadzą do sklepu Brimstone'a, została wypalona dłoń. I tak w każdym miejscu na ziemi, w którym można było się do niego dostać. To serafini - aniołowie - przybyli ponownie, by odciąć całkowicie ich świat od świata ludzi. Pomiędzy tymi niebiańskimi istotami a chimerami od zarania dziejów toczy się wojna. Istoty stworzone z płomienia przeciwko istotom dymu i kości.

Drzwi z wypalonymi dłońmi stanęły w ogniu, nie dało się go ugasić, ale też nie zapalało się nic innego. Karou straciła jedyny kontakt z tymi przedziwnymi istotami, które były jej rodziną. Od pewnego upadłego anioła dowiedziała się, że istnieje jeszcze jedno - lecz bardzo dobrze strzeżone przejście. Postanowiła się do niego dostać. Na jej przeszkodzie stanął jednak nie kto inny jak piękny, młody i śmiertelnie niebezpieczny anioł.


Uważam, że ta książka jest naprawdę bardzo ciekawa. Ważne jest tylko, żeby nie zrazić się na samym początku do tych dziwactw - tak jak ja to zrobiłam, bo może nas ominąć kawał dobrej historii. Jest tak rozwinięta i dopracwana, że potrafi zaskoczyć w miejscu, w którym myśleliśmy, że już wszystko jest odkryte. 
Czyta się ją bardzo szybko i nawet się nie obejrzałam, a już dochodziłam do końca książki. Wiem, że na pewno nie obejdzie się bez kupienia następnej książki, bo jestem zauroczona tą historią i nie chcę by się skończyła.

"- Nadzieja jest wewnątrz ciebie, a życzenia to tylko magia ?
- Życzenia są nieprawdziwe. Nadzieja jest prawdziwa. Jest jedyną prawdziwą magią."

"Pragnęła czyjejś obecności obok siebie, oparcia. Dotyku palców na karku i głosu witającego ją w ciemności. Kogoś, kto będzie czekał z parasolem, żeby odprowadzić ją do domu, i rozjaśni się w uśmiechu, kiedy zobaczy ją nadchodzącą. Kto będzie z nią tańczył na balkonie, dotrzymywał obietnic, znał jej sekrety i stwarzał świat, w którym będą tylko ich ramiona, jego szept i jej ufność."

"-Motyle w brzuchu - westchnęła Karou. - Wiem coś o tym. Ale myślę, że motyle zawsze są w brzuchu, każdy ma je cały czas...
- Jak bakterie?
- Nie, nie jak bakterie. Czasem motyle reagują na kogoś, na poziomie chemicznym, jak feromony, więc kiedy jesteś blisko tego kogoś, zaczynają tańczyć. Nic na to nie poradzą, to chemia.
- Chemia. To jest dopiero romantyczne.
- Prawda? Głupie motyle."

"Teraz rozumiała, czemu ból był ceną za magię: był potężniejszy niż szczęście. Niż wszystko."

Naprawdę bardzo bardzo polecam,
Arati.


2015/04/04

"Czerwona królowa" - Victoria Aveyard (recenzjuje Ishya)

Tytuł: Czerwona królowa
Autor: Victoria Aveyard
Tytuł oryginalny: Red queen
Ilość stron: 488
Data wydania: 18.02.2015

  Czekałam na tą książkę z utęsknieniem. W dniu premiery poleciałam ją kupić, przez co mam ją w miękkim wydaniu. Mimo, że ma prawie pięćset stron czyta się ją niesamowicie szybko. To wszystko przez ciągłą akcję. Niektóre wydarzenia powodują, że odrzucamy książkę na bok i z szeroko otwartą buzię oraz zdziwieniem w oczach próbujemy przetrawić to co właśnie przeczytaliśmy. Pod koniec dowiadujemy się TAKICH rzeczy... No, ale wróćmy do początku.

 Przyszłość. Nowa era. Społeczeństwo dzieli się na dwie grupy. Srebrnych i czerwonych. Jeśli twoja krew jest srebrna- jesteś na szczycie, jeśli czerwona- jesteś siłą... roboczą, coś jak kapitol i dystrykty ("Igrzyska śmierci"). 

  

Mare Molly Barrow jest siedemnastoletnią czerwoną. Jej przyszłość nie maluje się w kolorowych barwach. W wieku osiemnastu lat zostanie wysłana do wojska, jak każdy bezrobotny "klasy niższej".  Jednak los toczy się w taki sposób, że dziewczyna niespodziewanie trafia do pałacu, przed króla i odkrywa, że być może jest kimś więcej niż zwyczajną czerwoną. 

 "Czerwona królowa" to mieszanina takich serii jak na przykład wyżej wspomniane "Igrzyska śmierci" (Suzanne Collins), "Rywalki" (Kiera Cass) czy "Gra o tron" (G. R. R. Martin), więc jest to iście genialna mieszanina.

 Ogólnie rzecz biorąc temat "władcy i niewolnicy", "bogaci i biedni" może wydawać się dość oklepany. Faktycznie. Ostatnimi czasy możemy znaleźć masę takich książek. Mimo wszystko "Czerwona królowa" jest naprawdę warta przeczytania. Nie ma po co się zastanawiać. Naprawdę ciężko przestać ją odłożyć, a po zakończeniu z niecierpliwością będziesz czekać na kolejny tom.

 "W szkole uczyliśmy się o świecie, który istniał przed naszym światem, o aniołach i bogach mieszkających w niebie i sprawujących na ziemi mądre rządy łagodną ręką. Niektórzy twierdzą, że to zwykłe bajania, ale ja im nie wierzę. Bogowie nadal nami rządzą. Przybyli z gwiazd. I nie są już łagodni."

  "Prawda się nie liczy. Liczy się tylko to, w co wierzą ludzie."
 
"Stwarzanie nadziei, gdy w rzeczywistości jej nie ma, to okrucieństwo. Fałszywa wiara wywołuje rozczarowanie, ból i wściekłość, przez co niełatwe sprawy stają się jeszcze trudniejsze."
 Zdecydowanie polecam,
Ishya 

2015/03/27

"Black Ice" - Becca Fitzpatrick (recezuje Arati)

Tytuł: Black Ice
Autor: Becca Fitzpatrick
Tytuł oryginalny: Black Ice
Ilość stron: 446
Data wydania: 05.11.2014

Jestem wielką fanką serii "Szeptem", więc gdy tylko usłyszałam, że jej autorka wydała nową książkę, postanowiłam, że muszę ją mieć.

Akcja dzieje się w górach Teton, w stanie Wyoming. Główna bohaterka, Britt. razem ze swoją najlepszą przyjaciółką Korbie, postanowiła podczas przerwy wiosennej przejść sześćdziesięcio-kilometrową trasę łańcuchem górskim. Miały nocować w Idlewilde, chatce należącej do rodziców Korbie. Umówiły się tam z Calvin'em, bratem Korbie i byłym Britt; i Bear'em, chłopakiem Korbie.
W drodze na miejsce dziewczyny złapał deszcz i wiatr, a potem śnieg. Były zmuszone zatrzymać auto. Zrobiło się tak zimno, że postanowiły wyjść i poszukać jakiegoś schronienia.

Szły bardzo długo, aż w końcu zobaczyły jakieś światła. W chatce zastały dwóch chłopaków, niewiele starszych od nich. W jednym z nich Britt rozpoznała chłopaka, którego spotkała na stacji, Mason'a. Jednak nie był już taki miły, sprawiał wrażenie jakby nigdy się nie spotkali. Drugi miał na imie Shaun.

Jednak dla dziewczyn byłoby lepiej, gdyby nigdy ich nie spotkały. Okazało się, że chłopcy uciekają przed policją. Kazali zaprowadzić się do autostrady. Britt wmówiła im, że Korbie ma cukrzycę i może nie przeżyć takiej wyprawy, poza tym nie zna gór, także zostawili ją w chatce i zabrali tylko Britt.

Podczas wyprawy bohaterka nie myślała o niczym innym tylko o planie ucieczki, musiała znaleźć jakichś ludzi, jakiś ratunek. Postanowiła, że doprowadzi zbiegów do Idlewilde. W pewnym momencie natknęli się na chatkę, była pusta, więc postanowili trochę w niej odpocząć i zregenerować siły. Po paru godzinach do chatki zapukał strażnik leśny. Shaun kazał Britt go spławić, ale gdy ten chciał wejść do środka, chłopak go zastrzelił. Wtedy Britt postanowiła uciec.

Książka strasznie mi się spodobała. Po tym co tu opisałam akcja rozwinęła się bardzo mocno, czesto działy się rzeczy, których naprawdę się nie spodziewałam. Do samego końca miło mnie zaskakiwała. Pojawił się nawet wątek romantyczny, który był naprawdę bardzo dobry. Myślę, że opowieść skończyła się bez żadnych niedopowiedzeń, ale gdyby pojawiła się druga część, pobiegłabym jak najszybciej do sklepu ją kupić.

"Mówią, że kiedy umierasz, całe życie przebiega ci przed oczami. Nikt nie mówi jednak o tym, że kiedy patrzysz, jak umiera osoba, którą kiedyś kochałeś, doświadczenie to jest podwójnie bolesne, ponieważ przeżywasz na nowo dwa życia, które niegdyś podążały tą samą drogą."

"Byliśmy ż y w i. I to bardziej niż kiedykolwiek, choć w obliczu śmierci."

"- Gdy blefujesz, drga ci lewa brew - odrzekł. - A przez całą noc nie drgnęła ani razu (...)
- Gdy jesteś rozbawiona, kąciki twoich ust wyginają się figlarnie - kontynuował, chcąc najwyraźniej dowieść swoich racji. - A gdy jesteś zła, zaciskasz mocno wargi, a między twoimi brwiami pojawiają się trzy drobne zmarszczki."

"- Znowu gimnastykujesz swój język? Myślałem, żę masz już dość po zeszłej nocy.
- Niech cię piekło pochłonie!
- Wybacz, kochanie, ale już w nim jesteśmy."

Z całego serca, polecam,
Arati.

"Pomiędzy" - Tara Hudson (recenzuje Arati)

Tytuł: Pomiędzy
Autor: Tara Hudson
Tytuł oryginalny: Hereafter
Ilość stron: 342
Data wydania: 21.09.2011



Bohaterką jest Amelia, która zginęła mając osiemnaście lat. Nie pamięta nic ze swojego dawnego życia. Wie tylko jak ma na imię, ile ma lat i że umarła spadając z mostu przy High Bridge Road. Wie też, że nikt żywy nie możee jej usłyszeć, dotknąć ani zobaczyć i że błąka się tak po świecie już co najmniej parę lat. Nigdy nie spotkała nikogo takiego jak ona. Czassami ma koszmary. Przeżywa wtedy swoją śmierć od nowa, jest w rzece i umiera, a potem budzi się zawsze na tym samym cmentarzu. Tam, gdzie ją pochowano.





        Pewnego razu, włąśnie podczas koszmaru, zdarza się coś dziwnego. Tym razem to nie ona umiera, ale jakiś chłopak. Jest nieprzytomny i wpadł do wody. Dziwczyna próbuje go obudzić, a kiedy się jej udaje, chłopak ją widzi. Wciąż żyje, ale jednak ją widzi. Jest pierwszym takim człowiekiem. Amelii udaje się go uratować, a stojący na brzegu ludzie, którzy widzieli wypadek, dzwonią po karetkę.

Parę dni później chłopak ją znajduje. Ma na imię Joshua. Umawiają się potem w parku, a dziewczyna opowiada mu o sobie. Pojawiają się przebłyski pamięci z dawnego życia.
W między czasie Amelia spotyka innego ducha. Ma na imię Eli. Opowiada jej, że obserwował ją od samego początku, mimo, że ona nie potrafiła go dostrzec.

Eli okazuje się niebezpieczny. Więzi dusze innych zmarłych i nie pozwala się im wydostać spod High Bridge. Próbuje przekonać Amelię by się do niego przyłączyła. Jednak ta uparcie z nim walczy.

Książka bardzo mi się podobała. Podobał mi się związek między Joshuą a Amelią. Pełen życia chłopak i martwa dziewczyna.
Myślę, że nawet jeśli bym mogła, to nic bym tu nie zmieniła. Chwytająca za serce, bardzo ciekawa, lekko paranormalna powieść.

"Godziny mogą się ciągnąć niczym lata, kiedy się na coś czeka niecierpliwie. Zwłaszcza na coś, czego się jednocześnie pragnie i bardzo obawia."

"Spojrzałam na swój grób. Nawet w półmroku dostrzegłam ogromne pęknięcie na samym środku płyty. Grób mnie nie zranił, to ja zraniłam grób. Cóż, tata zawsze powtarzał, że mam twardą głowę - pomyślałam."


Serdecznie polecam,
Arati.

2015/03/26

"Cztery" - Veronica Roth (recenzuje Arati)

Tytuł: Cztery
Autor: Veronica Roth
Tytuł oryginalny: Four
Ilość stron: 301
Data wydania: 07.10.2014

Książka jest podzielona na pięć dużych rozdziałów, każdy oddzielony szarą stroną: Tranfer; Nowincjusz; Syn; Zdrajca i jeszcze jeden, w którym są sceny z Niezgodnej. I ten ostatni jest podzielony na trzy mniejsze rozdziały: Pierwszy skoczek: Tris!; Uważaj, Tris; Ładnie wyglądasz, Tris.

W pierwszym czeterech działach jest życie Tobiasa zanim poznał Tris. Wszystko jest z jego perspektywy. Opowiada o tym, jak wybiera frakcje; jak bał się ojca; gdy dowiedział się, że jego matka żyje i wcale nie umarła przy porodzie i tak naprawdę nigdy nie była w ciąży; jak odkrył, że Nieustraszoność planuje razem  z Erudycją przypuścić atak na Altruizm.
W ostatnim rozdziale są trzy sceny z Niezgodnej, również z pespektywy Tobiasa.



Książka mi się podobała. Czuję, ze poznałam tego bahatera lepiej. We wstępie, autorka wyjaśnia, że od niego właśnie zaczęła się ta przygoda. Myślę, że nie trzeba czytać całej trylogii by przeczytać "Cztery", ale warto by było znać historię z Niezgodnej.

"Ale w którymś momencie zabroniłem sobie o tym marzyć, bo dużo trudniej marzyć o czymś, czzego nie można dostać, niż radzić sobie z tym, co jest naprawdę."

"Nie miałem pojęcia, że ból może mieć tyle odmian, tyle smaków, że może wyżerać, palić, pulsować i kłuć."













Bardzo polecam,
Arati

"Losing Hope" - Colleen Hoover (recenzuje Arati)

Tytuł: Losing Hope
Autor: Colleen Hoover 
Tytuł oryginalny: Losing Hope
Ilość stron: 355
Data wydania: 04.02.2015

Losing Hope jest idealnym dopełnieniem do historii Sky i Dean'a z Hopeless. Jest opowiedziana z perspektywy Holdera. Pokazuje co się działo z nim zanim poznał Sky. Co robił zanim ponownie wrócił do szkoły.
Jest też bardzo rozwinięty wątek śmierci Less. To, co się stało tuż przed śmiercią. Co upewniło ją w samobójstwie. Jak bardzo Dean to przeżył i jak obwiniał się, że to przez niego.

Ogólnie w książce nie ma żadnych nowych wydarzeń z życia Dean'a już ze Sky. W sensie, jest wszystko to, co w Hopeless, tyleże z innej perspektywy. Nie ma żadnego "Po Hopeless". Jest po prostu wypełnienie luk, kóre pojawiły się gdzieś w trakcie akcji pierwszej części. Są wyrażone wszystkie uczucia chłopaka. Ten punkt widzenia pokazuje, że chłopcy również potrafią bardzo przeżywać niektóre sprawy.

 Taka perspektywa bardzo mi się podobała. Myślę, że jeśli ktoś przeczytał Hopeless, powinien również zabrać się za Losing Hope. Bo to tak naprawdę jedna książka, a czytając tylko piewszą częśc, to tak jakby przeczytało się ją tylko do połowy.

"Ciekawe, czy człowiek zakochuje się w jednej charakterystycznej cesze drugiej osoby, czy od razu w niej całej. Bo ja chyba właśnie się zakochałem w jej poczuciu humoru. A także w jej szczerości. I chyba też w jej ustach, ale nie jestem pewien, bo nie pozwalam sobie za długo na nie patrzeć."

"Cała moja uwaga jest nieustannie skupiona na niej, zupełnie jakbym był kompasem, a ona moją północą."

"Muskam kciukiem jej policzek tylko dlatego, że chciałem znów poczuć dotyk jej skóry. Przechodzi ją dreszcz i jej ramiona pokrywają się gęsią skórką. Krzyżuje ręce na piersiach, a ja mimo woli się uśmiecham. Nie do wiary, że sprawiłem to jednym dotknięciem."








Naprawdę polecam,
Arati.

2015/02/05

"Szukając Alaski" - John Green (recenzjuje Ishya)

Tytuł: Szukając Alaski
Autor: John Green
Tytuł oryginalny: Looking for Alaska
Ilość stron: 320
Data wydania: 09.09.2013


 Po przeczytaniu "Gwiazd naszych wina" i opowiadania "Bożonarodzeniowy cud pomponowy" ("W śnieżną noc") postanowiłam zapoznać się z całą twórczością tego znanego i cenionego na całym świecie pisarza- John'a Green'a. Takim oto sposobem w ręce wpadła mi niepowtarzalna powieść "Szukając Alaski".

  Głównym bohaterem i narratorem jest Miles Halter, czyli szesnastoletni miłośnik ostatnich słów. Nie miał przyjaciół dopóki nie przeniósł się do Culver Creek, do szkoły z internatem. Co więcej w jego życiu pojawia się Alaska, piękna, intrygująca, zabawna , niepowtarzalna Alaska. Ona już na zawsze odmienia jego życie.

 "Szukając Alaski" nie można porównać do niczego innego. To powieść niesamowicie wciągająca, wzruszająca, dająca do myślenia. Bohaterzy są wyraziści, wręcz żywi, ludzcy, przez co czytelnik czuje z nimi silną więź. Historię Hazel i Augustusa pokochałam, ale to Miles i Alaska chwycili mnie za serce. Nie wiem do końca czemu. Nie potrafię tego określić. Mimo wszystko, jednego jestem pewna, mianowicie: zdecydowanie warto ją przeczytać. Pozostanie w  sercu naprawdę długo. Ta książka to.. och, po prostu nic dodać, nic ująć. Jeśli posiadasz jakiekolwiek wątpliwości- natychmiast o nich zapomnij. Przeczytaj i pokochaj całym sercem.

"Spędzasz całe swoje życie w labiryncie, zastanawiając się, jak któregoś dnia z niego uciekniesz i jakie niesamowite to będzie uczucie, wmawiając sobie, że przyszłość pomaga ci przetrwać, ale nigdy tego nie robisz. Wykorzystujesz przyszłość, aby uciec od teraźniejszości."

"- Wszyscy palicie dla przyjemności. Ja palę po to, aby umrzeć."
  


PS. Nie zapomnijcie, że już czwartego marca w polsce będzie premiera
"Will Grayson, Will Grayson", czyli owoc współpracy takich autorów jak właśnie
John Green i David Levithan.
Całuski, Ishya.

 

  

2015/01/31

"Zabrana o zmierzchu" - c. c. hunter (recenzjuje Arati)

Tytuł: Zabrana o zmierzchu
Autor: c. c. hunter
Tytuł oryginalny: Taken at Dusk
Ilość stron: 400
Data wydania: 19.11.2014

Jest to trzeci tom z serii Wodospady Cienia.

Kylie wciąż próbuje odkryć kim jest i robi się to coraz trudniejsze. Jej wzór cały czas się zmienia.
Z miłością też nie jest łatwo, wciąż czuje coś do Dereka, półelfa, który dał jej do zrozumienia, że nie chce z nią być. No i jest jeszcze Lucas, wilkołak, który co prawda jest nią zainteresowany, ale na przeszkodzie stoi jego wataha.

W tej części odwiedza Kylie duch kobiety, której zniknęła pamięć. W dodatku często pojawia się w postaci z różnych momentów jej życia. Dziewczyna długo próbuje odkryć kim była zjawa przed śmiercią. Gdy jej się to udaje jest też bliżej poznania prawdy o sobie.

Bohaterka dostała zakaz ruszania się gdziekolwiek bez cienia - osoby towarzyszącej, mającej za zadanie chronić jej życie. Stało się tak dlatego, że stary wampir pragnie jej śmierci. Dodatkowo dzieją się dziwne rzeczy: orzeł ratuje ją przed grzechotnikiem; jeleń wyskakuje i zagradza jej drogę, a tuż za nim uderza piorun. Najdziwniejsze jednak jest to, że zwierzęta, które z jakichś powodów ją uratowały, miały złe oczy. Nie wydawały się przyjazne.

Książka, tak jak wszystkie z tej serii, bardzo mi się podobała. Jest lekka i szybko się ją czyta. Co prawda nie ma w niej szczególnie spektakularnych zwrotów akcji, ale na pewno spodoba się każdemu fanowi Wodospadów Cienia. Kończy się dość niezrozumiale według mojego odczucia i dzięki temu nie mogę doczekać się kiedy wyjdzie w Polsce kolejna część.

"Czy zapomnieć o kimś boli bardziej niż pogodzić się z jego błędami?"

 "Jesteś dla mnie najważniejsza, Kylie. Wszystko mnie w tobie fascynuje. To, jak błyszczą ci oczy, gdy się uśmiechasz. Dźwięk twojego śmiechu. (...) Kształt twoich ust. Ich dotyk na moich. (...) Twój nos. To jak zadziera się na końcu. (...) I kocham to, jak kichasz"

"Zmiana nie jest najgorsza. Należy się niepokoić, gdy nic się nie zmienia."


Serdecznie polecam,
Arati

2015/01/18

"Wszechświat kontra Alex Woods" - Gavin Extence (recenzjuje Arati)

Tytuł: Wszechświat kontra Alex Woods
Autor: Gavin Extence
Tytuł oryginalny: The Universe Versus Alex Woods
Data wydania: 03.04.2014
Ilość stron: 424

Ta książka była jednym z prezentów pod choinkę. Jako, że trochę na nią czekałam zabrałam się do czytania praktycznie od razu.

Pierwszy rozdział jest stosunkowo krótki. Opowiada o tym jak siedemnastoletniego Alexa złapała policja na granicy. Można by pomyśleć, że jest to kontynuacja jakiejś książki ponieważ każdy człowiek potrafiłby rozpoznać chłopaka z powodów, których na początku książki nie znamy.

Na szczęście wszystko się wyjaśnia nieco później. Od drugiego rozdziału Alex pisze o tym co go spotkało zaczynając od wypadku który nastąpił kiedy miał dziesięć lat. I od tego momentu, aż do końca książki chłopak wprowadza nas w swoje życie sprzed pierwszego rozdziału.

Książka jest bardzo ciekawa. Można się z niej wiele nauczyć, choćby o padaczce, na którą cierpi główny bohater, jak i wiele innych rzeczy, głownie związanych właśnie z medycyną. Jest też parę wzmianek o kosmosie, meteorach i tym podobne.

Sama idea tej powieści jest dobra, jednak niestety przy ostatnich stu stronach zaczęło mnie to nudzić. Nie wiem właściwie dlaczego, może przez sposób pisania autora lub przez to, że jest to inny rodzaj książki niż czytam zazwyczaj.

"W życiu nie ma prawdziwych początków ani końców.
Jedne wydarzenia płynnie przechodzą w drugie i im bardziej staracie wyizolować je w szczelnym pojemniku, tym łatwiej przelewają się przez krawędzie niczym woda uderzająca o sztuczny brzeg kanału. Wiąże się z tym inny fakt: chwile, które nazywamy "początkami" i "końcami" w rzeczywistości często nie dają się rozróżnić, są jednym i tym samym."





Mimo, że książka nie należy do moich ulubionych to jednak podobała mi się i uważam, że warto poznać historię Alexa. Zwłaszcza dla nietypowego wypadku, który przeżył,
Arati





2014/12/30

"Dotyk Julii" - Tahereh Mafi (rezecjuje Ishya)

Tytuł: Dotyk Julii
Autor:
Tytuł oryginalny: Shatter Me 
Ilość stron: 336 
Data wydania: 28.04.2014

 Święta, święta i po świętach, ale po tych świętach pozostają wspomnienia i prezenty. To jest właśnie jeden z nich, no... prezentów, ale w sumie teraz również wspomnieniem. Naprawdę bardzo miłym wspomnieniem.

 Świat z dnia na dzień dosłownie zaczął umierać. Rośliny, zwierzęta, a co za tym idzie ludzie. W tym świecie ptaki szybujące po niebie są legendą. No, ale to wszystko jest tylko tłem.

 Główną bohaterką i narratorką jest tytułowa Julia. Od 264 dni jest zamknięta, w czterech betonowych ścianach, w "domu wariatów". Minęło 6336 godzin od kiedy dotknęła drugiego człowieka...

  No właśnie, niby każdy z nas pragnie fizycznej bliskości drugiej osoby, ona niby też, ale nie robi tego, już nigdy więcej tego nie chce tego zrobić. Nienawidzi siebie za to co może robić tak niewinną czynnością jaką jest zwykły dotyk, jej rodzice jej za to nienawidzili, dlatego sami oddali ją władzom. Dzieci ze szkoły omijały ją szerokim łukiem, nikt nie patrzył na nią jak na istotę ludzką, no może poza jedną osobą... a właściwie o co to całe zamieszanie?? No tak. Julia potrafi dosłownie zabić gołymi rękami. 

 "Dotyk Julii" jest książką maksymalnie wciągającą, z gatunku tych przez, przez które dosłownie się przelatuje. Niesamowicie przyjemnie się ją czyta. Bohaterów pokochałam od pierwszych stron, szczerze mówiąc nawet tych "złych", bo czytelnik wie czemu tacy się stali. Nic nie jest czarne lub białe, nikt nie rodzi się dobry czy zły.

"Zastygam w oczekiwaniu, bojąc się, że mnie pocałuje, martwiąc się, że tego nie zrobi."

"Teraz już wiem, że naukowcy się mylą. Ziemia jest płaska. Wiem to, ponieważ zepchnięto mnie z jej krawędzi, choć przez 17 lat próbowałam się jej trzymać. Próbowałam wspiąć się z powrotem, ale pokonanie grawitacji graniczy z cudem, kiedy nikt nie chce podać ci ręki."

Kocham moon drive i na razie na ŻADNEJ książce z tego wydawnictwa się nie zawiodłam,
 kocham również "Dotyk Julii", również pokochasz,
Ishya

 

2014/12/29

"Powód by oddychać" - Rebecca Donovan (recenzjuje Arati)

Tytuł: Powód by oddychać
Autor: Rebecc Donovan
Tytuł oryginalny: Reason to Breathe
Data wydania: 24.09.2014
Ilość stron: 494

 Powód by oddychać jest jedną z sześciu książek znalezionych pod choinką.

Emily Thomas jest szesnastoletnią dziewczyną mieszkającą w Connecticut. Od czterech lat mieszka z wujkiem - bratem jej zmarłego ojca i ciotką, która szczerze jej nienawidzi. Matka nie jest w stanie się nią zajmować i cały czas chodzi pijana.

Emma, bo tak wszyscy na nią mówią, ma bardzo ciężkie życie. Głównie przez ciotkę Carol, która znęca się nad nią, wyzywa, bije i ogólnie nie daje jej żyć. Dziewczyna nie może wychodzić ze znajomymi, na których ciotka jej nie pozwala, wyjątkiem jest jej przyjaciółka, Sara, której ojciec jest sędzią.


Emma jest niewidzialna dla innych uczniów. Przekonali się, że nie warto zaczynać rozmowy, bo i tak dziewczyna nie będzie chciała jej prowadzić. Co innego Sara. Jest śliczna i popularna, przez co cała szkoła chciałaby się z nią umówić.

W końcu w życiu Emily pojawia się Evan Mathews. Zauważyła go dopiero po tygodniu chodzenia razem na zajęcia. Od tamtego czasu nie dawał jej spokoju wciąż zadając pytania. Po pewnym czasie przyzwyczaiła się do jego obecności i na każdej przerwie odprowadzał ją do sali lekcyjnej.

Oczywiście jak w każdej książce tego typu musiał nadejść moment wielkiego rozstania, po którym cierpią obie strony. No i tak też się stało. W tym czasie Em zdąrzyła trafić do szpitala, wygrać mecz koszykówki i przeżyć wiele koszmarów sennych.

Książka bardzo mi się podobała. Dobrze mi się ją czytało przez co też skończyłam bardzo szybko. Jest w niej pełno bólu, ale było też parę szczęśliwszych momentów.
Za każdym razem, kiedy autorka opowiadała o czynach Carol zastanawiałam się jak silna jest główna bohaterka skoro przeżyła z nią aż cztery lata. To co ta ciotka robiła było naprawdę okrutne. Znienawidziłam ją od pierwszej wzmianki.

"Tak, jesteś inna, ale to w Tobie lubię. Nie chcę oglądać, jak się wściekasz, potrzebne ci są inne uczucia. Wiem, że w mojej obecności wychylasz głowę ze skorupy, lecz i tak nie mówisz mi o wszystkim, tłumisz w sobie złość, strach i ból. Nie chcesz, żebym oglądała cię przez ten pryzmat, ale ja i tak zdaję sobie sprawę, jak się czujesz."

Książka zdecydowanie przeznaczona jest dla starszych czytelników. Głownie dlatego, że bardzo dużo przekleństw pada z ust Carol. Jednak jeśli ktoś lubi książki tego typu uważam, że jest naprawdę godna polecenia,
Arati 



2014/12/27

"W śnieżną noc" - M. Johnson, J. Green, L. Myracle (rezenzjuje Ishya)

Tytół: W śnieżną noc
Autorzy: Maureen Johnson, John Green, Lauren Myracle
Tytuł oryginalny: Let it snow
Ilość stron: 312 
Data wydania: 19.12.2014

 Już od dłuższego czasu czekałam na premierę tej książki. Jednym z powodów był niezastąpiony John Green, a drugim, nie oszukujmy się- cudna okładka. Ostatnimi czasy można było dorwać ją w naprawdę wielu miejscach, od księgarni po przeróżne markety. Obejmowało ją wiele promocji.

 "W śnieżną noc" to zbiór trzech opowiadań trzech uwielbianych autorów- Maureen Johnson, John'a Green i Lauren Myracle. W Polsce poza Green'em, o którym ostatnio mówi się wyjątkowo dużo, pozostałe autorki są niezbyt znane. To było moje pierwsze zetknięcie się z nimi. Kompletnie nie żałuję.


 Te trzy opowiadania tworzą jedną piękną całość. Losy bohaterów się przeplatają. Jesteśmy obserwatorami np. rodzącej się miłości, przebaczenia, a to wszystko za sprawą ogromnej ilości śniegu zasypującej niewielkie miasteczko Gracetown.

 Nie jest to literatura wymagająca, więc idealna na spokojny, cichy, zimowy wieczór. Czyta się niezwykle szybko. Bohaterów pokochałam od pierwszych stron, są wspaniale wykreowani. Ta nastrojowa lektura nie raz was rozbawi czy zaskoczy. Jest warta przeczytania. Znajdziesz w niej śnieg, którego w Polsce ostatnio wyjątkowo mało.

"- Ale... święta się skończyły.
- Och, nie, święta nigdy się nie kończą, jeśli nie chcesz. - Pochyliła się nad ladą i wsparła podbródek na dłoni. - Święta to stan umysłu."


"Bawiłaś się za Stuartem?- zapytała.
 Pytanie zabrzmiało dwuznacznie. Byłam rozwiązłą, zepsutą kobietą i nawet pięciolatka to dostrzegła."



Po pierwsze- zdobądź ją.
Po drugie- zaparz sobie herbatę, zrób kakao czy co tam chcesz.
Po trzecie- rozsiądź się wygodnie.
Po czwarte- przede wszystkim dobrze się baw.
Trzymajcie się, Ishya ❊❈ ❉
 

2014/12/07

"Angelfall" - Susan Ee (recenzjuje Arati)

Tytuł: Angelfall
Autor: Susan Ee
Tytuł oryginalny: Angelfall
Ilość stron: 316
Data wydania: 17.04.2013


Tak jak parę już wymienionych książek, tę również kupiłam na Targach w Krakowie. Zachęciła mnie do tego zakupu Ishya i po krótkim zastanowieniu postanowiłam, że ją wezmę.

W pierwszych chwilach byłam lekko zagubiona i nie bardzo wiedziałam o co chodzi. Jakbym weszła w środek jakiejś opowieści bez zapoznania się z początkiem.

Narratorką jest siedemnastoletnia Penryn opiekująca się obłąkaną matką i niepełnosprawną siostrą jeżdżącą na wózku inwalidzkim.





 
"- Penryn?! Z kim rozmawiasz?! - pyta matka niemal oszalałym tonem.
- Z moim osobistym demonem, mamo. Nie martw się. To jakiś słabeusz.
Może i słabeusz, ale oboje wiemy, że mógłby mnie w każdej chwili zabić. Tyle, że ja nie zamierzam dać mu satysfakcji i pokazać, że się boję.
- Och! - stwierdza niespodziewanie spokojnym głosem matka, jakby moa odpowiedź wszystko jej wyjaśniła. - Rozumiem. Tylko go nie lekceważ. I nie składaj obietnic, których nie możesz dotrzymać."

Peige ma dziesięć lat, została porwana przez Anioła, który wcześniej, razem z kilkoma innymi stoczyły walkę ze snieżnobiało-skrzydłym, któremu obcięły skrzydła kiedy w końcu udało się go unieruchomić.

"Prawda jest taka, że wszyscy poruszamy się po omacku i czasem potykamy się o coś strasznego."

 Kiedy Anioły odlatują, Penryn bierze skrzydła i ich właściciela, aby później, kiedy się obudzi, dowiedzieć się gdzie zabrali jej siostrzyczkę. Z początku bezskrzydły nie jest chętny do współpracy, ale kiedy dowiaduje się, że jest jeszcze szansa na ponowną możliwość latania, postanawia pomóc.

Penryn i Raffe razem wędrują, czasem tylko natykając się na ślady ludzkości w postapokaliptycznej Kaliforni. Po pewnym czasie zostają złapani, na szczęście przez ludzi, którzy, jak się okazuje, zbierają armię i mają w planach przypuszczenie ataku na Gniazdo. Jest to miejsce, w którym przebywa większość Aniołów. Mają tam wszystko, jakby ziemia wcale nie była zniszczona.
Kiedy w końcu bohaterom udaje się uciec mają niewiele czasu na odnalezienie Peige, przed całkową destrukcją Gniazda.

"- A jeśli mnie nie przepuszczą?
  - Przepuszczą.
  - Skąd wiesz?
  - Ponieważ masz odpowiedni wygląd.
  - Jaki wygląd?
  - Jesteś piękna."

Udaje się, ale właśnie wtedy zaczyna się najgorsze. Punkt kulminacyjny, który rozerwał moją świadomość na kawałki. Ostatnie kilka rozdziałów przeczytałam prawie bez tchu. Nie wiem czy to dlatego, że jestem ostatnio szczególnie wrażliwa, czy nie, ale moje policzki były całkowicie mokre od łez. Nie mogłam uwierzyć, że tak to wszystko się potoczylo. Ostateczny koniec trochę mnie uspokoił, ale i tak praktycznie nic nie skończyło się dobrze.

Mimo, że Angelfall nie jest najwybitniejszą książką jaką dane było mi przeczytać, to uważam, że jest naprawdę dobrze napisana i nie mam nic do zarzucenia. No może tylko to, że jest taka króciutka. Na szczęście są jeszcze następne części.

"Od początku widziałem, że lojalność cię zgubi. Nie przyszło mi do głowy, że będzie to lojalność wobec mnie."

"Na jego obliczu mieszają się szok i żal. Próbuję ogarnąć umysłem fakt, że Raffe rozpacza. Z mojego powodu.
"W sumie niespecjalnie mnie lubisz, zapomniałeś?"


Jest to książka, którą z pewnością warto przeczytać. Choćby z ciekawości jak mogłyby zachowywać się anioły, gdyby rozkazano im zniszczyć nasz świat.
Arati




"Charlie" - Stephen Chbosky (recenzjuje Ishya)


Tytuł: Charlie
Autor: Stephen Chbosky
Tytuł oryginalny: The Perks of Being a Wallflower
Ilość stron: 224
Data wydania: 25.01.2012

 "Charlie"... Paru ludzi polecało mi tą książkę. Szczerze mówiąc machnęłam na to ręką, bo gdy drukowanymi literami w opisie lub na okładce pisze : "Drogi przyjacielu! Piszę do ciebie, bo jako jedyny mnie rozumiesz, chciałbym ci opowiedzieć o moim życiu, seksie, narkotykach, związkach, akceptacji..." No nie. Mnie to nie zachęca, natomiast jakiś czas temu jednak zwróciłam na nią uwagę. Zainteresował mnie sam fakt listów. Listów do czytelnika, czyli "przyjaciela".

"Wiesz, jeśli chodzi o mnie, to czasem jestem szczęśliwy, a czasem smutny, i ciągle się zastanawiam, jak to możliwe."
"- On jest całym moim światem.
- Nigdy nie mów o nikim w ten sposób. Nawet o mnie."
 

 W skrócie: Głównym i tytułowym bohaterem jest Charlie. Ten 15-sto latek właśnie rozpoczął liceum. Jest nieśmiały, wrażliwy, małomówny i inteligentny. Opowiada nam min.  o swoim życiu, o spostrzeżeniach. Poznajemy jego sposób patrzenia na świat.

  Niby zwyczajna książka, ale jak się okazuje nie taka zwyczajna. Czytelnik niezwykle przywiązuje się do głównego bohatera. Nie ma dwóch takich samych.
 Niesamowicie podoba mi się styl pisania autora. To wspaniałe jak wiele uczuć, przemyśleć może nam przynieść zaledwie 220-stostronowa powieść! Po ostatnim liście, nie mogę się dojść do siebie. Charlie! Gdzie jesteś? Ja pragnę przeczytać kolejny list!

"Poszedłem na górkę, z której zawsze zjeżdżaliśmy na sankach. Było tam pełno dzieci. Patrzyłem, jak zjeżdżają, robiąc skoki i ścigając się. I pomyślałem sobie, że te wszystkie małe dzieci kiedyś dorosną. Że kiedyś będą robiły to, co my robimy teraz. Że kiedyś kogoś pocałują. Ale teraz zjeżdżają na sankach. To byłoby cudowne, gdyby można było tylko zjeżdżać na sankach , ale niestety nie da się."


 Tą magiczną książkę zdecydowanie polecam, już nigdy nie będziesz na świat patrzeć tak samo!
(nie będzie dobra dla młodszych czytelników)
Pozdrawiam, Ishya. 

2014/11/25

"Dziesięć płytkich oddechów" - K. A. Tucker (recenzjuje Arati)

Tytuł: Dziesięć płytkich oddechów
Autor: K. A. Tucker
Tytuł oryginalny: Ten tiny breaths
Ilość stron: 421
Data wydania: 18.06.2014

Książkę kupiłam na Targach w Krakowie razem z Ishyą, która zachęciła mnie do tego zakupu.

Głowną bohaterką jest Kacey, dwudziestolatka, która po stracie rodziców, razem z pietnastoletnią siostrą, Olivią zamieszkała u cioci i wujka. Niestety są zmuszone się wyprowadzić, ponieważ wujek Raymond miał nieprzyjemne plany względem młodszej dziewczyny.

Kace, bardzo ciężko ucierpiała kiedy zdażył się wypadek - zginęli jej najbliźsi, a w jej ciele musi być teraz wiele metalowych elementów podtrzymujących ją przed rozsypaniem. Dodatkowo co noc ma koszmary. Nie może oddychać i ciężko jest ją obudzić przez co jej siostra nieraz musiała wylewać na nią szklanę zimnej wody. Zazwyczaj śni jej się wypadek. Przez niego jest bardzo zamknięta w sobie, nie pozwala trzymać się za rękę, ponieważ przypomina jej to o chłopaku, który zginął.

"Nie otwiera się, nie potrafi znieść dotyku dłoni, ponieważ przypomina jej o śmierci. Nie dopuszcza nikogo do siebie, ponieważ idzie za tym ból."

Wszystko odmienia się kiedy dziewczyny wprowadzają się do małego mieszkania w Miami. Sąsiadują z bardzo młodą mamą, która wygląda jak lalka barbie, mieszkającą ze swoją małą córeczką Mią, w której Livie od razu się zakochuje oraz z chłopakiem z mieszkania 1D, Trentem Emersonem. Chłopak jest bardzo przystojny, ma dołeczki i hipnotyzujące niebieskie oczy. Kacey czuje do niego coś czego nigdy nie czuła, jednak nie chce się zbliżyć ze względu na przeszłość. W końcu się zakochuje, Trent chce ją uszczęśliwić, udaje mu się.. Do czasu gdy spotykają jego rodziców.
Od tego momentu wszystko, całe to szczęście zbudowane w książce zawala się. Od początku wiedziałam, że to musi się zdarzyć, czekałam na to mając nadzieje, że nie złamie mi to serca. Niestety, zaczęłam sądzić, że jednak moje przeczucia okażą się błędne i straciłam czujność. Właśnie wtedy uderzyl ból.

Płakałam bardzo długo nie mogąc się otrząsnąć, pogodziłam się z myślą, że tak musi być. Dlatego zaskoczył mnie koniec, nie spodziewałam się, że sprawy przyjmą taki kierunek, że jednak można być szczęśliwym.

Książka podzielona jest na osiem etapów. Każdy dopracowany idealnie, wszystko układa się w piękną, bolesna całość. Pokochałam bohaterów od razu i nie mogłam oderwać się od książki, tym sposobem przeczytałam ją w parę godzin. Treść zdecydowanie nie jest przeznaczona dla młodych czytelników. Są w niej różne sceny, o których młodsi nie powinni wiedzieć.
Historia daje do myślenia. Pokazuje jak może wyglądać życie kiedy coś poszło naprawdę nie tak i że jednak można z nim normalnie funkcjonować, żyć.

" - Zawsze to bardzo długo [...]
 - Zawsze nie trwa wystarczająco długo, jeśli chodzi o ciebie."

"Smakuje jak arbuz po życiu w pragnieniu. Jest jak powietrze po latach spędzonych pod wodą.
jest jak życie."

Polecam z całego, poturbowanego tą historią, serca. Naprawdę warta przeczytania!
Arati

2014/11/09

"Osobliwy dom pani Peregrine" - Ransom Riggs (recenzjuje Ishya)

Tytuł: Osobliwy dom pani Peregrine
Autor: Ransom Riggs
Tytuł oryginalny: Miss Peregrine’s Home for Peculiar Children 
Ilość stron: 400 
Data wydania: 07.11.2012

 Do przeczytania tej książki zachęcił mnie jej "zwiastun", który wstawię Wam niżej. Przez jakiś czas patrzyłam za nią w księgarniach, ale nie przyniosło to większych efektów, natomiast, gdy zobaczyłam ją na targach książek w Krakowie (na których byłam z Arati) po chwili zastanowienia kupiłam ją.

"Nie były to jednak potwory z mackami i gnijącą skórą, takie, które umiał sobie wyobrazić siedmiolatek, lecz potwory o ludzkich obliczach, w eleganckich mundurach, maszerujące równym krokiem i tak boleśnie banalne, że człowiek rozpoznawał w nich monstra dopiero, kiedy było już za późno."
 Jacob nie ma za wielu przyjaciół, prowadzi bardzo zwyczajne i  nudne życie, oczywiście do czasu... pewnego dnia jego dziadek umiera (chociaż stosowniej byłoby powiedzieć "ginie") w tajemniczych okolicznościach i tak to wszystko się zaczyna. Historyjki o pogodnym walijskim sierocińcu strzeżonym przez ptaszysko, o osobliwych dzieciach, o potworach, to  wszystko nabiera sensu! Jacob wyrusza w podróż na tą tajemniczą wyspę odciętą od świata aby rozszyfrować ostatnie słowa dziadka.

 Książkę czyta się naprawdę szybko i przyjemnie.  Klimatu dodają specyficzne i nieco niezwykłe fotografie, a także listy i rysunki. Nie zgodzą się natomiast ze słowami "trzymający w napięciu thriller". Nie. To nie było sprzerażające, to było... osobliwe. Świat jest naprawdę dobrze przedstawiony, a postacie świetnie wykreowane. Czytało się naprawdę miło. Ogromny plus za piękne wydanie tej "baśni dla młodzieży". Nic dodać. Nic ująć. Z przyjemnością sięgnę po drugi tom, czyli "miasto cieni", natomiast nie czuję pośpiechu. Wiem, że ta powieść na mnie poczeka.

"Kiedyś marzyłem o ucieczce przed zwykłym życiem, ale tak naprawdę moje życie nigdy nie było zwyczajne. Po prostu nie zauważałem jego niezwykłości."

Powieść podobała mi się, była dziwna... miejscami zaskakująca... osobliwa.
Ishya.  

2014/11/08

"Wszechświaty" - Leonardo Patrignani (recenzjuje Arati)


Tytuł: Wszechświaty
Autor: Leonardo Patrignani
Tytuł oryginalny: Multiversum
Ilosć stron: 272
Data wydania: 20.07.2013

Książkę wyhaczyłam na Targach Książki w Krakowie, na których byłam razem z Ishyą. Byłyśmy na spotkaniu z autorem i jest to pierwsza książka z autografem jaką posiadam!

Alex i Jenny porozumiewają się za pomocą umysłów. Na początku są to po prostu przebłyski obrazów, które doprowadzają do stracenia świadomości przez naszych bohaterów. Trochę później przekształca się to w wymianę pojedynczych słów, która co prawda nadal jest wyczerpująca, ale już nie tak bardzo. W końcu przeradza się to w wymianę zdań bez jakiegokolwiek bólu czy słabości.
Alex mieszka w Mediolanie, Jenny - w Melbourne.


W odkryciu o co w tym wszystkich chodzi, pomaga Alex'owi Marco, jego najlepszy przyjaciel jeżdżący na wózku. Jest technologicznym geniuszem, tworzy własne oprogramowania i urządzenia. Od czasu wypadku, w którym stracił nogi i rodziców zastanawia się czy istnieje inny wymiar, w którym ten wypadek się nie odbył. Alex z początku nie wierzy jego teorii i postanawia spotkać się z Jenny. Wylatuje do Australii. Umawia się z dziewczyną, że spotkają się na molo, ale kiedy do niego dociera okazuje się, że jej nie ma. Probuje dowiedzieć się od mieszkańców okolicy gdzie mieszka rodzina Graver'ów. Niestety, w jego świecie Jenny nie żyje od dziesięciu lat..

Nastolatkowie muszą odrkyć jak się spotkać i czym jest Pamięć. Mają mało czasu, bo zbliża się wielka asteroida gotowa zniszczyć każdy alternatywny świat bez wyjątku..


W książce zakochałam się "od pierwszego wejrzenia". Od razu mnie wciągnęła. Dzięki prostemu językowi autora bardzo łatwo się ją czyta, mimo trudnych zagadnień. Niesamowity jest sam zamysł wszechświatów, jak i to, że są bardzo dobrze rozwiniętym wątkiem, a nie tylko napomknięte mimo chodu.

Nie sposób jest domyślić się jak potoczą się wydarzenia. Początek przedostatniego rozdziału zszokował mnie tak bardzo, że przerwałam czytanie i przez kilka minut siedziałam z rozdziawioną buzią, przetwarząjąc to co przed chwilą przeczytałam. Na szczęście następny rozdział rozwiał moje różne wątpliwości i można powiedzieć, że wszystko skończyło się dobrze. Nie mogę się doczekać, aż będzie mi dane przeczytać następną część.

"W chwili, w której zniknie świadomość... Pamięć będzie jedyną, ostatnią alternatywą"

"- Może i jestem snem. Jestem tylko snem.
 - Tak, najpiękniejszym snem, jaki kiedykolwiek miałem.
 - Ale sny znikają.
 - Więc nie chcę się przebudzić."


Myślę, że naprawdę warto przeczytać "Wszechświaty", książki tego typu zmieniają pogląd na świat, dają do myślenia i rozwijają wyobraźnie.
Arati.